Dzisiejszy dzień był zadziwiająco ciepły (jakieś 14 stopni, ale zawsze coś :) i zaskakujący. Dziwnie zobaczyć własną reklamę na bilbordzie - jutro pokarze zdjęcia.
Dalej jestem chora i permanentnie łzawią mi oczy!! Co za skaranie boskie dla wizażysty!! O ile tusz Blinc spełnia swoje zadanie i nie robi "pandy", bo przy tarciu, łzawieniu i innych operacjach na oku po prostu schodzi z rzęs w postaci "robaków" (czarnych tubek), to niestety wszelkie inne kosmetyki schodzą gdy do łzawiących, piekących oczu dorwą się moje paluszki i miętoszą oko na wszelkie możliwe sposoby. Wiem, wiem nabawię się od tego zmarszczek, kiedy to silniejsze ode mnie! :)
Wczorajsze rocznice 18-nastek zmusiły nas do pozostawienia autka u rodziców i przespacerowania się po nie dzisiaj. Miły spacerek w niedzielne, nie koniecznie słoneczne, ale popołudnie, musiał mieć specjalną oprawę. Jak już wspominałam wcześniej, nie mam zamiaru rozstawać się z kapeluszami, a zwłaszcza takimi z wieeeeeelkim rondem. Idealnie zakrywa moje chore lico :) Do tego Dzemiołowski T-shirt i "jedziesz maleńka" ;p Kolory trochę stonowane, ale raz na jakiś czas trzeba spuścić z tonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz